Pulsar - najciekawsze informacje naukowe. Pulsar - najciekawsze informacje naukowe. Shutterstock
Zdrowie

Znalazła się winna bólu głowy po czerwonym winie

Kalifornijscy naukowcy przyjrzeli się winom ze swojego regionu. Wskazali te, których lepiej unikać. I dokładnie wyjaśnili, dlaczego.

W czerwonych winach jest ich co najmniej 10-krotnie więcej niż w białych. Mowa o związkach polifenolowych, które pochodzą ze skórki winogron, pestek i szypułek. Najważniejszymi są flawonoidy. Decydują one o barwie, smaku i bukiecie, ale przypisuje się im również działanie przeciwutleniające. Do tej grupy należą antocyjaniny, flawany i flawonole – i tymi ostatnimi zainteresowali się badacze w kontekście bólów głowy.

Najważniejszą funkcję wśród flawonoli pełni kwercetyna, która jest wytwarzana i magazynowana w skórkach winogron. Jej zawartość w owocu zależy od warunków środowiskowych, zwłaszcza nasłonecznienia. Naskórek owoców eksponowanych na promienie słoneczne zawiera 6-krotnie więcej flawonoli niż skórka winogron z winnic zacienionych, a zatem – to plus – antyoksydacyjne właściwości powstałego z nich wina są większe. Jednocześnie jednak właśnie kwercetyna jest – przekonują w „Scientific Reports” naukowcy z University of California w Davis – składnikiem odpowiedzialnym za ból głowy u niektórych spożywających czerwone wino.

Kwercetyna jest dostępna na rynku jako wyizolowany suplement diety i nie powoduje dolegliwości. „Kiedy dostaje się do krwiobiegu, organizm przekształca ją w inną formę zwaną glukuronidem kwercetyny. A w tej formie blokuje metabolizm alkoholu” – tłumaczy współautor badania Andrew Waterhouse, emerytowany profesor z Department of Viticulture and Enology.

Alkohol rozkładany jest w organizmie dwuetapowo – najpierw przekształca się w toksyczny związek zwany aldehydem octowym, a następnie enzym o nazwie dehydrogenaza aldehydowa zamienia go w nieszkodliwy octan. Jeśli tak się nie stanie – a za to właśnie odpowiada kwercetyna – dochodzi do nagromadzenia pierwszej substancji – stąd ból głowy, nudności i zaczerwienienie twarzy.

Jak przekonuje inny współautor badania, Morris Lewin, profesor neurologii i dyrektor Headache Center z University of California w San Francisco, szczególnie wrażliwi na zawartość kwercetyny w czerwonym winie są osoby chorujące przewlekle na migrenę lub cierpiące na tzw. pierwotne bóle głowy.

Naukowcy zasugerowali w swojej pracy, które szczepy owoców służące do wytwarzania czerwonych win mogą być szczególnie „bólotwórcze”. „Dotyczy to zwłaszcza droższych win czerwonych, bo tańsze odmiany winogron są uprawiane na winoroślach z bardzo dużymi baldachimami i dużą ilością liści, więc dostęp do nich słońca jest mniejszy” – powiedział w wywiadzie udzielonym stacji BBC Andrew Waterhouse. I wskazał na cabernet z Napa Valey w Kalifornii, bo ich odsłonięte kiście gron uprawiane są w najsilniej nasłonecznionych winnicach.

Do tej pory za bóle głowy obwiniano produkty z tańszej półki, głównie z powodu zawartości siarczynów – konserwantów przedłużających okres przydatności do spożycia i utrzymujące świeżość. Tyle że ich ilość jest z reguły wyższa w słodkich winach białych. Jako winowajczynie wskazywano też histaminę – bardziej rozpowszechnioną w winach czerwonych. Rozszerza ona w organizmie naczynia krwionośne, co może skutkować dolegliwościami. W przypadku obu tych składników nie przeprowadzono jednak do tej pory badań, które udowodniłyby ich negatywne działanie. „My sądzimy, że w końcu jesteśmy na dobrej drodze do wyjaśnienia tej tysiącletniej tajemnicy” – podsumowuje prof. Levin.

Następnym krokiem będzie znalezienie odpowiedzi na pytanie, dlaczego tylko niektórzy amatorzy czerwonego wina są podatni na bóle głowy. Naukowcy nie wiedzą, czy enzymy są u nich łatwiej hamowane przez kwercetynę, czy też dochodzi po prostu do szybszego gromadzenia toksyny aldehydu octowego.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną