Rapamycyna przedłuża płodność kobiet? Na odpowiedź jest za wcześnie
Przygotowaliśmy zestaw odpowiedzi na najważniejsze pytania:
Co to jest rapamycyna?
To lek immunosupresyjny: osłabia niektóre funkcje układu odpornościowego. Obecnie stosuje się go przede wszystkim po to, aby zmniejszyć ryzyko odrzucenia przeszczepu (np. nerki), a także w przebiegu niektórych chorób autoimmunologicznych i nowotworowych.
Dlaczego o rapamycynie zrobiło się teraz głośno?
Ponieważ została włączona do testów klinicznych, które oceniają, w jaki sposób wpływa na jajniki. Autorzy badań mają nadzieję, że substancja ta „spowolni” funkcjonowanie tych narządów. Gdyby tak się stało, jajniki mogłyby być dłużej aktywne. W efekcie menopauza mogłaby się rozpocząć później, co teoretycznie mogłoby przedłużyć czas, w jakim kobieta jest płodna.
Czy dowiedziono, że rapamycyna zwiększa płodność, opóźnia menopauzę, zmniejsza utratę komórek jajowych?
Brak jeszcze rozstrzygających dowodów. W tej chwili dostępne są jedynie przesłanki świadczące o tym, że lek może mieć pewien potencjał, a konkretnie wstępne wyniki dotyczące zaledwie 34 kobiet. W mediach można przeczytać o 1000 uczestniczek badania, jednak ta liczba odnosi się do sumarycznej grupy, którą uczeni planują rekrutować dopiero w przyszłości.
Do tej pory zakończono jedynie testy kliniczne fazy 1, czyli takie, które oceniają przede wszystkim bezpieczeństwo stosowania rapamycyny. Oznacza to, że wolontariuszki przyjmują dawki leku i wypełniają ankiety dotyczące swojego samopoczucia (przykładowe pytania: czy mają mdłości, jaki jest stan ich włosów, jaki jest ich „poziom energii”). Aby rozstrzygnąć, czy lek jest skuteczny w aktualnie badanym zastosowaniu (czyli w uproszczeniu: w „przedłużaniu” płodności), konieczne będzie przeprowadzenie testów 2 fazy oraz testów 3 fazy.
Sięgnij do źródeł
Jak do tej pory wiarygodne dowody na to, że rapamycyna może „spowalniać fizjologię” jajników, dotyczą jedynie myszy. To właśnie u nich potwierdzono 20-procentowy spadek obumierania „zapasowych” pęcherzyków jajnikowych.
Wyników uzyskiwanych na zwierzętach laboratoryjnych nie można bezpośrednio przekładać na ludzkich pacjentów. Ponad 90 proc. kandydatów na leki, dających obiecujące wyniki na etapie przedklinicznym (na modelach zwierzęcych), nie wykazuje takiej samej skuteczności u człowieka.
Co budzi wątpliwości w kontekście rapamycyny stosowanej jako „lek na płodność”?
Po pierwsze, to lek hamujący działanie układu odpornościowego. Jego stosowanie u pacjentów po przeszczepie czy z chorobami nowotworowymi jest w pełni uzasadnione. Natomiast profilaktyczne przyjmowanie takiego leku przez kobiety w wieku trzydziestu kilku lat (bo taka grupa jest tu analizowana) wymaga dokonania nowej oceny potencjalnych zysków i strat. Z pewnością zostanie ona dokonana przez autorów projektu, jednak jeszcze jej nie przeprowadzono, więc nadmierny optymizm jest tu niewskazany.
Po drugie, owulacja jest procesem zachodzącym z udziałem mediatorów zapalnych. Oznacza to, że pewien lokalny stan zapalny jest konieczny, by z pęcherzyka jajnikowego został uwolniony oocyt (w uproszczeniu: wczesna komórka jajowa). To m.in. dlatego przy zbyt dużym hamowaniu stanu zapalnego nie dojdzie do owulacji. Zwracają na to uwagę sami autorzy projektu. Wskazują, że przy zbyt wysokich dawkach rapamycyny owulacja zostanie całkowicie wstrzymana.
Po trzecie, pojawia się pytanie, dla jakiej grupy pacjentek rapamycyna miałaby być w zasadzie przydatna. Na razie nie wykazano, by nadawała się ona np. dla osób, które nieregularnie miesiączkują lub mają inne problemy z funkcjonowaniem jajników. Obecne testy dotyczą jedynie tych kobiet, u których płodność jest zachowana, a funkcje układu rozrodczego są fizjologiczne (prawidłowe).
Warto też podkreślić, że sama owulacja nie jest jeszcze tożsama z płodnością. Przedłużenie czasu, przez jaki kobieta ma w jajniku oocyty, nie musi przekładać się na skuteczne zapłodnienie, implantację i donoszenie ciąży.
Czy to oznacza, że rapamycyna jest bezużyteczna w kontekście przedłużania kobiecej płodności?
Nie. Niewykluczone, że okaże się przydatna dla pewnej grupy pacjentek. Potrzeba więcej dowodów potwierdzających jej skuteczność i bezpieczeństwo w tym konkretnym zastosowaniu. Konieczne jest przeprowadzenie testów fazy 2 i 3, a także precyzyjne wskazanie, jakich efektów tak naprawdę mogą się spodziewać kobiety, które zdecydują się na przyjmowanie tego leku.