Mpox w Europie, mpox w Ameryce. Czy to już czas na panikę?
Podczas minionego upalnego tygodnia trzy informacje rozgrzały media do czerwoności. Wszystkie związane z jednym zarazkiem – mpox, dawniej nazywanym wirusem małpiej ospy.
Najpierw, w ślad za ogłoszeniem przez Światową Organizację Zdrowia „najwyższego stopnia alertu zdrowotnego na poziomie międzynarodowym dla tej choroby”, uznano, że nadciągnęła kolejna pandemia. Potem, że skoro w Szwecji wykryto pierwszy przypadek zachorowania, zaciągniętego z Afryki, znaleźliśmy się na skraju nowej katastrofy. I wiadomość ostatnia, sprzed kilku godzin: w San Francisco wykryto mpox w ściekach miasta.
Czy to już czas na panikę?
Powody alarmu
Zacznijmy od tego, że wirus małpiej ospy nie jest nowym drobnoustrojem, którego byśmy nie znali. Zwłaszcza nie jest żadnym zaskoczeniem w Afryce Zachodniej i Środkowej, bo tam po raz pierwszy wykryto go u kilkuletniego dziecka już w latach 70. XX w. (w Demokratycznej Republice Konga). Od dwóch lat na świecie wybuchło kilka poważniejszych ognisk zachorowań (zwłaszcza w środowiskach mężczyzn mających kontakty seksualne z innymi mężczyznami), więc choroba – jeśli można tak to określić – zaczęła wzbudzać znów większe zainteresowanie (bardziej z uwagi na pamiętne początki AIDS niż Covid-19).
Ostatni alarm wszczęty przez WHO dotyczy Afryki, bo pojawił się tam bardziej śmiertelny i szybciej rozprzestrzeniający się między ludźmi wariant mpox. Wybuch tej „afrykańskiej” epidemii rozpoczął się od rozprzestrzeniania endemicznego szczepu, znanego jako typ I. Jednak nowy typ Ib wydaje się rozprzestrzeniać łatwiej. Dostał się już do Kenii, Ugandy, Rwandy i Burundi, co słusznie zobligowało ekspertów WHO do mobilizacji polityków zdrowotnych, by zatamowali dalsze rozprzestrzenianie zarazka (jak widać, i tak okazał się on szybszy, skoro pierwszy przypadek związany z tym wariantem wykryto właśnie w Szwecji).
Co do obecności szczepów mpox w ściekach w San Francisco, to nie ma tu większego zaskoczenia, ponieważ w Stanach Zjednoczonych mniej więcej od dwóch lat notowanych jest coraz więcej zakażeń w społecznościach mężczyzn, którzy mają wielu partnerów seksualnych. Eksperci przestrzegają jednak, by nie łączyć tych zakażeń wyłącznie ze środowiskiem homoseksualistów ani nie zaliczać ich do grupy chorób przenoszonych na drodze seksualnej.
Cechy wirusa
Mpox to choroba przeniesiona ze zwierząt na ludzi, której przypadki występowały na początku w pobliżu tropikalnych lasów deszczowych, gdzie żyją zwierzęta przenoszące wirusa. Niektóre gryzonie przenoszą go na małpy, a te na ludzi, ale źródłem zakażenia bywały też dla człowieka same gryzonie – na skutek pogryzienia lub bezpośredniego kontaktu z chorymi zwierzętami.
Między ludźmi wirus przenoszony był do tej pory najczęściej drogą kropelkową (w fachowej literaturze pojawia się określenie: „twarzą w twarz”, co sugeruje konieczność bezpośredniego i długotrwałego kontaktu, by mogło dojść do zakażenia). Dziś wiadomo, że zarazek przenosi się częściej podczas kontaktów seksualnych – i to nie tylko dlatego, że wirus może być obecny w wydzielinie z pochwy lub ejakulacie (tak jak np. HIV), ale również ze względu na bezpośredni kontakt ze skórą i ustami, któremu sprzyjają kontakty intymne.
W dużym stopniu, szacowanym nawet na 85 proc., przed infekcją małpią ospą chroniło do tej pory szczepienie przeciwko ospie prawdziwej. Ale ponieważ choroba ta w 1980 r. została ostatecznie zlikwidowana, przestano na nią masowo szczepić. Niektórzy dziś uważają, że ponieważ szczepionka przeciwko ospie prawdziwej zapewniała krzyżową ochronę przeciwko ospie małp, a młodsze pokolenia nie są już uodparniane, właśnie to przyczynia się do przyspieszonej transmisji wirusa z człowieka na człowieka.
Dodajmy jednak, że w przypadku ospy prawdziwej śmiertelność wśród osób nieszczepionych wynosi od 30 do nawet 98 proc., natomiast w przypadku ospy małpiej – od kilku do 10 proc.
Bieżące wnioski
Ryzyko zakażenia tą chorobą, zwłaszcza w odniesieniu do całej populacji Europy, jest na razie dość niskie. Nie oznacza to jednak, że instytucje i placówki medyczne zajmujące się śledzeniem zarazków – ich ewolucją oraz rozprzestrzenianiem w różnych regionach świata – nie powinny uważniej przyglądać się mpox i odnotowywać każdego nowego przypadku tej choroby.
Właśnie temu służy alert wysłany na początku tygodnia przez WHO – aby nie przegapić zagrożenia, gdyby mpox (który już dawno temu wyrwał się ze swojego afrykańskiego matecznika) zaczął wywoływać zachorowania na masową skalę.