Shutterstock
Opinie

Materiał taki, materiał siaki

Materia i materiał mają za matkę łacińskie mater, do nas materya (jako „tworzywo pierwotne”) przyszła w piętnastym wieku, potem stając się materyją i materją, słowo materiał mamy zaś dopiero od wieku osiemnastego, bezpośrednio od Niemców (oni – od Włochów). Pisze prof. Jerzy Bralczyk.

Obserwuj nas. Pulsar na Facebooku:

www.facebook.com/projektpulsar

W Sekcji Archeo w Pulsarze prezentujemy archiwalne teksty ze „Świata Nauki” i „Wiedzy i Życia”. Wciąż aktualne, intrygujące i inspirujące.


Dla wielu w moim pokoleniu słowo materiał odnosi się najpierw do tkanin. W słowniku frazeologicznym Stanisława Skorupki sprzed pół wieku podaje się jako pierwsze połączenia wyrazowe materiał bielski, szkocki, jedwabny, materiał na ubranie. Po chwili jednak już przypominamy sobie, że to jest w ogóle coś, z czego coś ma być lub już jest zrobione. Zrobione przez kogoś, bo materiał to „surowiec, tworzywo” – ogólnie o substancji, która sprawia, że coś w ogóle jest namacalne, chętniej powiedzielibyśmy, że to materia. Tu już jesteśmy na polu filozofii. Słownik Doroszewskiego materię uważa przede wszystkim za kategorię filozoficzną i krótko mówi o niej, że to „substancja, z której zbudowany jest wszechświat”. To ujęcie materialistyczne, materializm nakazuje materialistom (filozoficznym, nie ekonomicznym) tak świat widzieć. W tej materii (czyli w tym przedmiocie) sporu być nie mogło. Trochę tylko przeszkadzało nieco obrzydliwe znaczenie tego słowa związane z ropiejącymi wrzodami…

Materia i materiał mają za matkę łacińskie mater, do nas materya (jako „tworzywo pierwotne”) przyszła w piętnastym wieku, potem stając się materyją i materją, słowo materiał mamy zaś dopiero od wieku osiemnastego, bezpośrednio od Niemców (oni – od Włochów).

U Lindego materja to „to, co stanowi ciało i bryłą go robi”, a materiał to „to, z czego co robią”, i w istocie to rozróżnienie znaczeniowe we wszystkich słownikach jest obecne. Sto lat temu słownik warszawski na przykład materję uważa za „istotę wszelkiej cielesności”, a materiał za „przedmiot, z którego ma być coś wyrobione”.

Jest materiał od materii konkretniejszy najpierw dlatego, że z niego coś człowiek zrobić może, ale i z powodu innych odniesień. Tak przecież mówimy o różnych, nawet drobnych przydatnych rzeczach: mamy materiały biurowe i piśmienne (lub piśmiennicze), także wybuchowe i palne, jak również na przykład opatrunkowe. W sferze mniej konkretnej materiałami nazywamy to, co we wnioskowaniu o różnych sprawach jest nam pomocne: mamy więc materiały dowodowe, procesowe, źródłowe, a także badawcze. To zespoły danych, wiadomości, ustaleń. Takie materiały się zbiera, gromadzi, opracowuje i wykorzystuje.

Ciekawa jest składnia z materiałami w tym aspekcie związana: bo materiały zbierać można do czegoś i na coś, a często i na kogoś. Materiał do czegoś, na przykład do pracy doktorskiej, to rzetelnie konieczna do zgromadzenia rzecz, a materiały na kogoś, które pewnie w teczce się (na tego kogoś nadal) znajdą, już mogą wzbudzić naszą niechęć.

Ale materiał na coś, a nawet i na kogoś może mieć całkiem przyzwoite znaczenie, gdy wskazuje na jeszcze nieostateczne ukształtowanie, ale pokazujące możliwości. Czasem w odniesieniu do przedmiotów, jak choćby do wspomnianych tkanin czy wręcz do różnych substancji, ale czasem i do ludzi. Dlatego dobry materiał na męża nie musi oznaczać na przykład potrzebnego do rozwodu zbioru dowodów jego zdrady, ale też przyzwoitego kandydata do takiego mężowskiego stanowiska. Zapewne zależy to od jakości materiału genetycznego.

Wykorzystujemy materiały, ale i sami możemy materiał stanowić. Nawet mówi się często, co dla niektórych niezbyt przyjemne, o materiale ludzkim...


Dziękujemy, że jesteś z nami. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża wyselekcjonowane badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.

Wiedza i Życie 9/2021 (1041) z dnia 25.08.2021; Na końcu języka; s. 69