Równia pod Śnieżką, na której znajduje się torfowisko badane przez dr Barbarę Fiałkiewicz-Kozieł. Równia pod Śnieżką, na której znajduje się torfowisko badane przez dr Barbarę Fiałkiewicz-Kozieł. Wikipedia
Środowisko

Polskie torfowisko podpowiada, kiedy zaczął się antropocen

Antropocen jednak się nie rozpoczął. Tak orzekło dwunastu uczonych ludzi
Struktura

Antropocen jednak się nie rozpoczął. Tak orzekło dwunastu uczonych ludzi

Tylko sześcioro geologów zasiadających w Międzynarodowej Komisji Stratygrafii uznało, że trzeba ustalić datę graniczną dla holocenu.

Antropocen rozpoczął się od wielkich wybuchów
Środowisko

Antropocen rozpoczął się od wielkich wybuchów

Międzynarodowa Komisja Stratygrafii wybrała miejsce najlepiej ilustrujące moment, w którym działalność człowieka stała się dominującym czynnikiem wpływającym na planetę. W ten sposób ustaliła również, kiedy rozpoczęła się nowa epoka geologiczna.

Pod szczytem Śnieżki być może rozstrzygnie się spór o to, kiedy właściwie rozpoczęła się naznaczona działalnością człowieka epoka geologiczna. Kto o tym zadecyduje i z jakich powodów? Odpowiada biochemiczka środowiska dr Barbara Fiałkiewicz-Kozieł.

Dr Barbara Fiałkiewicz-Kozieł
jest biochemiczką środowiska i geografką z Pracowni Biogeochemii Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Agnieszka Krzemińska: Ludzie ingerowali w środowisko i je niszczyli, odkąd zaczęli uprawiać rolę, ale według badaczy ziemi, epoka ta rozpoczęła się dopiero w latach 50. XX w. Czym różnią się wcześniejsze zmiany od tych po II wojnie światowej?

Dr Barbara Fiałkiewicz-Kozieł: – Wcześniejsze zmiany miały charakter incydentalny i lokalny, więc bardzo trudno jest znaleźć ich wspólny mianownik. Na przykład epokę industrialną widać w Europie i w USA, ale nie w Azji, Afryce czy Ameryce Południowej. Wspólne dla całego globu sygnały są natomiast obserwowane dopiero w latach 50. XX w.

Jakie są ich bezpośrednie przyczyny? Wielki powojenny boom demograficzny ma tu znaczenie?

On nakręcił spiralę zmian klimatycznych, większego niż wcześniej zużycia energii, a tym samym wzrostu zawartości metali ciężkich i dwutlenku węgla w powietrzu i glebie. Ale to próby pierwszych bomb wodorowych, choć nie miały wielkiego wpływu na funkcjonowanie ziemi, są istotne ze względu na widoczne ślady plutonu, jakie po nich zostały. Pierwszą z nich przeprowadziły USA w 1952 r., drugą, rok później Rosja, a ich moc była tak wielka, że pluton rozprzestrzenił się po całym globie dając sygnał, który dziś wykorzystujemy jako chronomarker początku nowej epoki geologicznej. Ślady plutonu mam też w torfowisku pod Śnieżką.

Ono trafiło właśnie do grupy 12 stanowisk, spośród których International Commission on Stratigraphy (Międzynarodowa Komisja Stratygrafii) w grudniu wytypuje „złoty gwóźdź”, punkt odniesienia pokazujący oficjalną granicę między trwającym od 12 tys. lat holocenem a antropocenem?

Torfowisko to ma jedno z najbardziej szczegółowych opracowań geochemicznych z bardzo wysoką rozdzielczością datowania (zastosowaliśmy aż 4 metody). Poza tym charakteryzuje się wielością wskaźników geochemicznych i paleoekologicznych, które wykazują globalny trend w depozycji. Na razie odbyła się tylko prezentacja wszystkich stanowisk. Na tej podstawie Grupa robocza ds. antropocenu, której również jestem członkiem, wybierze jedno najbardziej reprezentatywne. Dopiero w kolejnym etapie zostanie złożony wniosek do Podkomisji Stratygrafii Czwartorzędu oraz Międzynarodowej Komisji Stratygrafii, której członkowie większością głosów (60 proc.) zadecydują, czy zaprezentowane dowody są na tyle istotne, że można ogłosić nową epokę geologiczną wraz z datą jej rozpoczęcia. Trzeba się nastawić, że ta trzyetapowa procedura potrwa. Co więcej – może być tak, że jeśli się część komisji uprze, w ogóle nie dojdzie do zatwierdzenia.

Określenie antropocen pochodzi z greki i wzięło się z połączenia dwóch słów anthropos ἄνθρωπος, czyli „człowiek” oraz „-cene” powstałe od kainos – καινός, czyli „nowy” lub „niedawny”. Przyrostek „-cene” jest używany dla wszystkich siedmiu epok ery kenozoicznej. Gdy w 1873 r. włoski geolog Antonio Stoppani zauważył rosnącą siłę i wpływ ludzkości na Ziemię, wspomniał o „erze antropozoicznej”. Ale za twórcę określenia „antropocen” uchodzi, chemik i zdobywca nagrody Nobla Paul Crutzen, który użył jej po raz pierwszy w 2000 r., twierdząc, że żyjemy w nim od rewolucji przemysłowej. Choć według geografów, geologów i biochemików o antropocenie można mówić dopiero od połowy XX w., ludzie ingerowali i niszczyli środowisko, odkąd zaczęli uprawiać rolę ok. 12 tys. lat temu. Doskonale pokazują to badania osadów jeziornych czy torfowych w pobliżu stanowisk archeologicznych. Przykładem niech będą żyjący ponad 2,5 tys. lat temu mieszkańcy osad typu biskupińskiego na Pałukach, którzy musieli się z nich wynieść raptem po niecałych 100 latach, bo wycięli okoliczne lasy i zanieczyścili wody.

Nasze torfowisko ma konkurencję i to „z różnych bajek”. Wśród kandydatów są to nie tylko torfowiska, lecz także Półwysep Antarktyczny, zatoka Beppu w Japonii, Jezioro Crawford w Kanadzie, Basen Wschodniej Gotlandii, Jaskinia Ernesto, Rafa Flinderska czy Karlsplatz w Wiedniu.

Oczywiście, bo to różnego typu ekosystemy, w których udało się namierzyć „plutonowy sygnał” oraz inne istotne wskaźniki działalności człowieka, które mogą posłużyć do wyznaczenia „złotego gwoździa”. Jest tam lodowiec, są stanowiska morskie, jeziorne, rafy koralowe, stalagmity w jaskini, a nawet miejsca stworzone przez człowieka, jak profil [stratygraficzna sekwencja warstw – przyp. red.] na Karlplatz w Wiedniu, w którym występuje nie tylko pluton, metale ciężkie, ale i plastik czy beton. Te różne typy archiwów rozsiane niemal po całym świecie pokazują, że mamy do czynienia ze zjawiskiem globalnym. Wszystkie mają swoje słabsze i mocniejsze strony, z tym, że teraz najważniejszy jest wybór tego, na którym rzeczywiście najlepiej obserwowane są zmiany. Jeśli jednak z czasem znajdzie się jakieś inne, jeszcze lepsze (np. z nie mającej dziś reprezentacji Afryki czy Ameryki Południowej), będzie mogło być podmienione.

Skąd przyszedł pani do głowy pomysł, by zbadać torfowisko pod Śnieżką?

Początkowo nie miało to nic wspólnego z antropocenem. Projekt rozpoczął się w 2011 r. i miał na celu zbadanie, na ile zanieczyszczenia „Czarnego Trójkąta” w Sudetach – regionu, który w II połowie XX w. uchodził za jeden z tych, które są w Europie w najgorszym stanie – zaszkodziły środowisku oraz jak zapisały się w ekosystemie. Byłam ciekawa czy w torfie strefy subalpejskiej, czyli na wysokości 1400 m n.p.m., znajdę ślady dalekiego transportu zanieczyszczeń, czy tylko lokalne. Okazało się, że są tam globalne trendy nawiązujące do antropocenu datowane na lata 50. XX w, czyli właśnie depozycja plutonu, cezu, ślady wielkiego przyśpieszenia w akumulacji pierwiastków z całej tablicy Mendelejewa oraz kuliste cząsteczki węgla i glinokrzemianów, będące wskaźnikiem specyficznej technologii wysokotemperaturowego spalania węgla.

To one powodowały, że turystów wspinających się na Śnieżkę przez lata witały kikuty drzew? Mówiono, że to wina zanieczyszczających powietrze naszych sąsiadów.

Bo to prawda. Na Śnieżce dominują wiatry zachodnie i zanieczyszczenia głównie szły z Niemiec (ok. 45 proc.) oraz Czech (30 proc.). Ale mogły być także transportowane wraz z powietrzem z odległości wielu tysięcy kilometrów. Oczywiście ich wpływ był fatalny, co widać po zaniku wrażliwych gatunków roślin – jak wspomniane już drzewa. Z drugiej strony, w torfowisku zaobserwowaliśmy również obecność małych mikroorganizmów odpornych na zanieczyszczenia, które wykorzystały ten kulisty popiół do tworzenia ochronnych skorupek. Ameby, które są dla mnie niczym mali tytani, tworzą zupełnie nowe ekotypy, co jest bardzo ciekawą obserwację ekologiczną. To bowiem dowód na to jak przyroda reaguje na działalność człowieka.

Czy to nie jest symboliczne, że pierwszy raz w dziejach ludzkość wyznaczamy epokę geologiczną, do której powstania tak bardzo się przyczyniliśmy.

To prawda. Z tym, że według mnie w światowym dyskursie niektórzy mylą antropocen z antropocentryzmem. Bo choć ludzie i potrzeba ich konsumpcjonizmu niewątpliwie stanowią siłę sprawczą, jeśli chodzi o wpływ na środowisko, to nazwa antropocen jest zarezerwowana dla geologii. Swoją drogą ciekawsze jest, co się stanie z tym pojęciem, jeśli jednak komisja stwierdzi, że jest to tylko „zdarzenie” (ang. event) w czasie geologicznym, które ma implikacje środowiskowe, a nie oddzielna epoka.

Jeśli antropocen zostanie „przyklepany”, a Śnieżka wybrana, to jaką nazwę przyjmiecie na granicę tej epoki – śnieżcen?

No nie, to brzmi okropnie i jest nie do wymówienia. Właśnie wczoraj zaproponowałam sudecen, a dla piętra [zespół skał powstałych w ciągu jednego wieku – przyp. red.] – sudetian. Według mnie to, co się teraz dzieje, to wielowymiarowe zmiany klimatyczne, biologiczne (wielkie wymierania), zmiany rzeźby terenu, pojawianie się nowych fosyliów [szczątków organizmów albo ślady ich działalności, przyp.red], w tym technofosyliów związanych ze spalaniem paliw kopalnych. Dowodów jest wystarczająco dużo, by mówić o sile sprawczej, jaką jest człowiek, mającej swój zapis geologiczny. Mamy nadzieję, że argumenty, jakie zebraliśmy, przekonają sceptyków.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną