Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Shutterstock
Środowisko

Te przyjemności. Po co zwierzęta się masturbują i uprawiają seks oralny

Życie seksualne zwierząt: minął czas obrzydzenia
Opinie

Życie seksualne zwierząt: minął czas obrzydzenia

Biolodzy obserwujący zachowania zwierząt powstrzymują się z reguły od moralnych ocen ich postępków. Nauka w powszechnym przekonaniu ograniczać się powinna do ustalania obiektywnych faktów. Badacze jednak to tacy sami ludzie jak my, pospolici laicy, i często, świadomie lub nie, na ich osądy wpływają uznawane w społeczeństwach etyczne reguły.

Masturbacja zwiodła badaczy na manowce
Środowisko

Masturbacja zwiodła badaczy na manowce

Przełomowe na pierwszy rzut oka wyniki badań ujawniają nie tyle naturę frapującego zjawiska onanizmu, co niefrasobliwość prowadzących je uczonych.

W przyrodzie to zjawisko powszechne. Zwierzęta masturbują się i zaspokajają oralnie oraz uprawiają jednopłciowy seks. Czemu służą te zachowania?

Dlaczego naczelne się onanizują? Odpowiedzi na to pytanie szukali autorzy pracy opublikowanej w czerwcu w „Proceedings of the Royal Society B”. Przebadali powiązania masturbacji z najróżniejszymi czynnikami środowiskowymi, społecznymi, zdrowotnymi. I doszli do wniosku, że samozaspokojenie zwieńczone orgazmem oczyszcza cewkę moczową, a tym samym zmniejsza ryzyko i dokuczliwość chorób przenoszonych drogą płciową. Tylko po co ewolucja miałaby utrwalać zachowanie, które nie prowadzi do zapłodnienia? Nad tym pytaniem głowią się autorzy i tej, i wielu innych podobnych prac. Przecież seks zużywa czas i energię, a w takiej formie jest bezproduktywny.

Rozważania przedstawiające masturbację jako biologiczny „pusty przebieg”, bywają jednak nietrafione. Uczeni z Imperial College London opublikowali w lipcu na łamach „Nature Ecology and Evolution” pracę burzącą tok rozumowania, zgodnie z którym tylko heteroseksualny seks z penetracją waginalną jest korzystny dla rozrodu. Przez 3 lata analizowali żyjącą półdziko populację rezusów. Zanotowali, że samce, które angażowały się w zachowania seksualne z innymi przedstawicielami swojej płci (przy czym nie każde takie zdarzenie wiązało się z penetracją), nie tylko nie miały mniej potomstwa od innych osobników, ale wręcz odnosiły korzyści reprodukcyjne. Wzrastała bowiem ich szansa na kopulację reprodukcyjną z samicami. Zyskiwały też wyższą pozycję społeczną oraz prowadziły bogatsze życie w grupie. I co ważne, nie każdy badany akt seksualny zakończony był ejakulacją. Argument dotyczący oczyszczania cewki moczowej nie miał tu zatem racji bytu.

Możliwość

Doszukiwanie się jedynie mechanicznych konsekwencji niereprodukcyjnego seksu to przejaw braku zrozumienia złożonych interakcji i związków przyczynowo-skutkowych, jakie kierują zachowaniem zwierząt. Nie samo połączenie plemnika i oocytu oznacza udany rozród. I nie tylko przekazanie potomkowi genów powiązanych ze zdrowiem czy siłą prowadzi do sukcesu ewolucyjnego. Z kolei przeżywalność i sukces młodych zależą od tego, jakiego wsparcia udzielą mu członkowie grupy, z którymi wcześniej rodzic nawiązał relacje. A jak to się ma do czynności podejmowanych indywidualnie?

Najprostsza odpowiedź na pytanie, dlaczego przedstawiciele wielu gatunków zajmują się swoimi genitaliami, brzmi: bo mogą.

Naczelne często używają do tego celu przednich kończyn, psowate zwykle ocierają się o jakąś powierzchnię. U każdego z tych zwierząt, a także np. u jeleniowatych, opisywano również lizanie swoich genitaliów. Oralną stymulację własnego penisa notowano też u afrowiórek namibijskich. Badaczką, która zaobserwowała to zachowanie, była Jane Waterman z University of Central Florida. W 2010 r. na łamach „PLOS ONE” opublikowała jego omówienie. Biolożka uznała, że afrykańskie gryzonie traktowały autostymulację jako formę „genitalnej pielęgnacji”. W czasie rui, gdy samice tego gatunku są płodne – rozumowała Waterman – dochodzi do wielu kopulacji. Dlatego pomiędzy seksem reprodukcyjnym samce odbywają dodatkowe, indywidualne „sesje” ejakulacji, prawdopodobnie po to, by pozbyć się ewentualnych patogenów z dróg płciowych.

Wszystkie zachowania seksualne zwierząt, w tym te niezwiązane bezpośrednio z reprodukcją, mają podłoże ewolucyjne. Na zdjęciu nietoperz z rodziny rudawkowatych, znanej z lizania swoich penisów przed rozpoczęciem stosunku.ShutterstockWszystkie zachowania seksualne zwierząt, w tym te niezwiązane bezpośrednio z reprodukcją, mają podłoże ewolucyjne. Na zdjęciu nietoperz z rodziny rudawkowatych, znanej z lizania swoich penisów przed rozpoczęciem stosunku.

Ruja u samic afrowiórek trwa średnio 3 godziny. To znaczy, że przedstawicielki tego gatunku są skłonne uprawiać seks z samcami tylko przez tak krótki okres. Zazwyczaj kopulacje te są bardzo liczne i łączą wiele osobników. Jeśli więc samce potrafią utrzymać duże zainteresowanie seksem i wysoką sprawność kopulacyjną, to ich szansa na rozród jest większa. A kiedy już to pobudzenie zaistnieje, to nie jest niczym dziwnym, że zwierzę dąży do jego rozładowania i do zaspokojenia potrzeby, której istnienie utrwaliła ewolucja.

Odwrócenie perspektywy – zadanie pytania nie o to, w jakim celu zwierzę uprawia niereprodukcyjny seks, ale co je do niego skłoniło – pozwala uniknąć wielu nietrafionych hipotez.

Doznanie

Niezależnie od przynależności taksonomicznej „najważniejsze” obszary ciała są najlepiej unerwione. Okolice otworu gębowego mają wiele zakończeń nerwowych nawet u najprostszych zwierząt. Podobnie jest z genitaliami: powinny z łatwością odbierać bodźce dotykowe, bo to sprzyja udanemu seksowi (przewodnictwo nerwowe pozwala dostosować siłę nacisku, przeprowadzić skuteczną kopulację czy doprowadzić do ejakulacji). Muszą też być wysoce responsywne, ponieważ przyjemne doznanie zwiększa zainteresowanie kopulacją. Genitalia są ponadto bardzo delikatne, dlatego precyzyjne ich unerwienie pozwala dostroić intensywność doznań tak, by pogłębić pobudzenie, ale nie doprowadzić do uszkodzenia tkanek. Skoro więc natura wyposażyła obszar genitaliów w sieć misternego unerwienia, nie dziwi, że zwierzęta korzystają z oferowanych przezeń doznań.

Na tej samej zasadzie pieszczota każdej innej części ciała jest wartością samą w sobie, a nie tylko dążeniem do jakiegoś celu. Na przykład wzajemne pielęgnowanie sierści w stadach naczelnych nie służy wyłącznie oczyszczaniu ciała z pasożytów, ale też nawiązaniu pozytywnej relacji, dostarczeniu sobie przyjemności. Dotyk, który jest chciany i akceptowany, poprawia dobrostan zwierzęcia. Nawet jeśli jego pierwotne podłoże biologiczne ma znaczenie typowo fizjologiczne, to wtórne dążenie do doznania już nie musi takowego mieć. Kotka wylizuje młode m.in. po to, aby oczyścić ich sierść i pobudzić krążenie. Jednocześnie dostarcza im tym przyjemnych bodźców. Dlatego dorosły kot, który ociera się o zaprzyjaźnionego osobnika, może i bazuje na tym samym mechanizmie ewolucyjnym, ale to nie znaczy, że w kontakcie z bliskim zwierzęciem szuka wyłącznie higieny.

Doszukiwanie się jedynie mechanicznych konsekwencji niereprodukcyjnego seksu to przejaw braku zrozumienia złożonych interakcji i związków przyczynowo-skutkowych, jakie kierują zachowaniem zwierząt.ShutterstockDoszukiwanie się jedynie mechanicznych konsekwencji niereprodukcyjnego seksu to przejaw braku zrozumienia złożonych interakcji i związków przyczynowo-skutkowych, jakie kierują zachowaniem zwierząt.

Nietolerancja

Autoerotyzm i inne formy niereprodukcyjnego seksu są tabuizowane w społeczności ludzkiej. Wydzielamy masturbację i inne podobne aktywności z ogółu zachowań zwierzęcia i nadajemy im status czegoś wyjątkowego. Robiąc to, oceniamy te praktyki w oparciu o własne kryteria, a nie o perspektywę zwierzęcia.

Przykład? W 2018 r. w oregońskim ogrodzie zoologicznym zmarł Eddie, samiec wydry morskiej (nazywanej również kałanem). Dożył sędziwego wieku i zasłynął z dwóch rzeczy. Po pierwsze, bardzo lubił się bawić gumową miniaturą piłki do koszykówki. Po drugie, często się masturbował. Kiedy odszedł, w lokalnych mediach zamieszczono informację: „Wydra z zoo w Oregonie znana ze wsadów do kosza i samozadowalania, zmarła w wieku 20 lat”. Tekst ten udostępniono również na Twitterze, gdzie spotkał się z ogromnym zainteresowaniem (ponad 15,7 tys. polubień, niemal 4,8 tys. cytowań) oraz bardzo entuzjastycznym odzewem. Masturbujące się zwierzę bawiło użytkowników mediów społecznościowych, którzy prześcigali się w ripostach i prośbach, by podobny „nekrolog” umieścić na ich własnych grobach.

Samozadowalająca się wydra została oceniona pozytywnie, ale masturbacja zwierząt domowych spotyka się zwykle z bardziej negatywnym przyjęciem. Zdarza się, że onanizm kota, psa czy papugi jest konsekwencją stanów patologicznych, np. nowotworu jądra, chorób hormonalnych, zaburzeń behawioralnych lub nieodpowiednią ilością bodźców. W takich przypadkach potrzebna jest interwencja. Jednak w wielu sytuacjach jest to po prostu zachowanie naturalne. Mimo to w weterynaryjnej literaturze specjalistycznej opisywane są przypadki zwierząt, których poziom hormonów płciowych był prawidłowy, a jednak stosowano u nich farmakoterapię, ponieważ opiekun nie życzył sobie, żeby zwierzę praktykowało masturbację.

Ruja u samic afrowiórek (Xerinae) trwa średnio trzy godziny. To znaczy, że przedstawicielki tego gatunku są skłonne uprawiać seks z samcami tylko przez tak krótki okres.Bernard Dupont/WikipediaRuja u samic afrowiórek (Xerinae) trwa średnio trzy godziny. To znaczy, że przedstawicielki tego gatunku są skłonne uprawiać seks z samcami tylko przez tak krótki okres.

Bezcelowość

To podejście przekłada się również na nasz stosunek do badania ewolucyjnych podstaw praktyk autoerotycznych, kopulacji homoseksualnej i wszystkich innych niereprodukcyjnych form seksu. Na mapie ciała zwierząt wyznaczyliśmy obszary neutralne oraz wydzieliliśmy jeden, mały, który w naszym przekonaniu powinien być wykorzystywany tylko do rozrodu. A jeśli powiązanie pomiędzy zabawą genitaliami a prokreacją jest dla nas nieoczywiste, znajdujemy bardzo naciągane wyjaśnienia.

A przecież praktyki zwierząt są czasem trudne do zaklasyfikowania. Na przykład w artykule opublikowanym w 2009 r. w „PLOS ONE” powołano się na obserwację dotyczącą kopulacji dwóch orangutanów. Była to penetracja waginalna, którą jednak samica co jakiś czas przerywała, by chwycić penisa partnera i pocierać go, a także lizać oraz wkładać do ust. Uczeni omawiający to zdarzenie, napisali w artykule: „Jest prawdopodobne, że zachowanie samicy zwiększało podniecenie samca”. W tym wypadku uznali, że takie uzasadnienie jest wystarczające.

Wszystkie zachowania seksualne zwierząt, w tym te niezwiązane bezpośrednio z reprodukcją, mają podłoże ewolucyjne. Nie zawsze jednak na tak bezpośrednim poziomie, na jakim doszukują się ich niektórzy badacze. Ewolucja bowiem nie dąży do niczego. Adaptacje to zmiany, które najpierw się pojawiają, a później życie weryfikuje, czy są przydatne. Nie są też one celem ewolucji, lecz jej konsekwencją.

Możliwe, że u niektórych gatunków masturbacja zmniejsza ryzyko chorób przenoszonych drogą płciową. Albo że poprawia skuteczność kopulacji reprodukcyjnej, przyczyniając się do produkcji zdrowszych, bo młodszych plemników. Niemniej onanizm i inne formy nierozrodczego seksu mogą też pełnić wiele innych funkcji. Absorbują energię popędu seksualnego w tych okolicznościach, w których kopulacja z partnerem jest nieosiągalna, stanowią „reklamę” sprawności dla rywali i zachętę dla partnerek lub partnerów, zmniejszają poziom agresji w grupie. I wreszcie – po prostu dostarczają przyjemności.