Mapa NASA z sierpnia 2022 r. pokazująca dzikie pożary (wildfires) obszarów naturalnych – lasów, łąk czy torfowisk – które wybuchły na świecie z powodu upałów. Mapa NASA z sierpnia 2022 r. pokazująca dzikie pożary (wildfires) obszarów naturalnych – lasów, łąk czy torfowisk – które wybuchły na świecie z powodu upałów. Shutterstock
Środowisko

Raport podsumowujący IPCC: Tykająca bomba jeszcze do rozbrojenia

Lód na Oceanie Arktycznym zniknie latem już w przyszłej dekadzie?
Środowisko

Lód na Oceanie Arktycznym zniknie latem już w przyszłej dekadzie?

Autorzy scenariusza, który publikuje dziś „Nature Communications”, nie widzą powodów do optymizmu.

Paradoksalne i tragiczne napięcie między wiedzą o kryzysie klimatycznym a niechęcią do podjęcia właściwych działań, stało się nieznośnym elementem rzeczywistości.

Antonio Guterres, Sekretarz Generalny ONZ, wyspecjalizował się w kasandrycznych komunikatach. W 2020 r. ostrzegał, że człowiek wypowiedział wojnę naturze, ta zaś odpowiedziała z całą bezwzględnością.

Zasadność użycia mocnych słów potwierdza opublikowany 20 marca 2023 r. raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatycznych (IPCC). Przedstawia on syntezę wyników, a dokładnie – przygotowane dla decydentów streszczenie syntezy szóstego podsumowania stanu wiedzy naukowej o zmianach klimatycznych, ich konsekwencjach i sposobach przeciwdziałania (Raport podsumowujący AR6). Szczegółowe wnioski zostały opublikowane w trzech tomach ogłaszanych po kolei w ciągu ostatnich dwóch lat, a pełna synteza ukaże się niebawem. Wystarczy jednak lektura streszczenia, by zrozumieć dlaczego Antonio Guterres tym razem odwołał się podczas prezentacji opracowania do innej wojennej metafory – ostrzegł, że bomba klimatyczna tyka.

Wybuchu możemy uniknąć. Ciągle jest szansa na powstrzymanie wzrostu temperatury atmosfery na poziomie 1,5 st. C w stosunku do epoki przedprzemysłowej – ten cel został przyjęty w Porozumieniu paryskim dla klimatu przyjętym w 2015 r. Taką wartość naukowcy uważają za jeszcze w miarę bezpieczną, kiedy z konsekwencjami ocieplenia da się jeszcze żyć. Problem polega na tym, że temperatura już wzrosła o 1,1 st. C. Głównymi powodami są „zużycie energii w sposób niezrównoważony, wykorzystanie ziemi i zmiany sposobów tego wykorzystania, style życia i wzory konsumpcji oraz produkcji” – piszą autorzy raportu.

Styl życia nie podlegał negocjacjom

Poraża informacja, że w okresie 1990–2019 r. do atmosfery trafiło 42 proc. historycznych emisji gazów cieplarnianych, za które odpowiada aktywność człowieka, czyli od początków epoki przemysłowej. A przecież te trzy dekady temu nie było już wątpliwości, co jest źródłem zmian klimatycznych i jakie mogą być ich konsekwencje. Już w latach 70. powstawały opracowania naukowe na temat globalnego ocieplenia. Jedne z ciekawszych przygotowali naukowcy pracujący dla koncernu energetycznego Exxon.

Scenariusze przyszłości przedstawione w tych opracowaniach okazały się nadzwyczaj dokładne. Niestety, nie uczyniliśmy z tej wiedzy użytku, mimo że w 1992 r. podczas Szczytu Ziemi w Rio de Janeiro weszła w życie Ramowa Konwencja ds. Zmian Klimatycznych ONZ. Na dobry początek ówczesny prezydent USA George Bush stwierdził, że „amerykański styl życia nie podlega negocjacjom. Kropka.”

To paradoksalne i tragiczne napięcie między wiedzą o kryzysie klimatycznym, a niechęcią do podjęcia właściwych działań jest stałym elementem rzeczywistości. Kolejne doniesienia naukowców pokazują, że sytuacja jest coraz bardziej groźna, politycy zaś próbują podejmować działania, ale zawsze „zbyt mało, zbyt późno”. W efekcie emisje gazów cieplarnianych zamiast maleć, ciągle rosną. Jedynymi chwilami ulgi były gospodarcza recesja i spowolnienie gospodarcze w 2020 r. wywołane pandemią SarsCoV-2. Już jednak w 2021 r. sytuacja wróciła do złowrogiej normy.

W efekcie, jeśli zmierzyć rzeczywiście realizowane przez państwa polityki klimatyczne, a nie ich deklaracje, okaże się, że świat zmierza do wzrostu temperatury na poziomie 3,2 st. C. To już o wiele za dużo, biorąc pod uwagę że już dzisiaj 3,6 mld ludzi żyje na obszarach szczególnie wrażliwych na zmiany klimatyczne. Nasilenie zjawisk pogodowych o katastrofalnych skutkach, fale upałów, powodzie, susze, obniżenie produkcji rolnej i utrata bioróżnorodności, większe prawdopodobieństwo rozpowszechniania się chorób zakaźnych to tylko najbardziej oczywiste zagrożenia.

Lód stopi się szybciej

Ostatnie lata uświadomiły, że dotyczą one nie tylko mieszkańców krajów Globalnego Południa. Upały sięgające 50 st. C w Kanadzie i Francji pokazały, że nie ma już bezpiecznych schronisk przez kryzysem. A najnowszy raport klimatyczny przypomina, że wielu niekorzystnych procesów, jak topnienia pokrywy lodowej czy podnoszenia się poziomu mórz nie da się zatrzymać przez najbliższe setki lat. I to nawet jeśli wzrost temperatury zostanie ustabilizowany na pożądanym poziomie 1,5 st. C. Katastrofa jest już faktem, stawką jest ograniczenie jej skali.

O ile nie jest zbyt późno, na co zwracają uwagę autorzy najnowszych, opublikowanych właśnie opracowań dotyczących pokrywy lodowej Arktyki. Okazuje się, że proces topnienia pokrywy jest szybszy, niż przewidywały modele matematyczne używane m.in. podczas przygotowania raportów IPCC. Innymi słowy, alarmistyczny komunikat raportu jest i tak najprawdopodobniej zbyt stonowany w odniesieniu do najnowszych informacji naukowych. Tym bardziej przesłanie raportu, że kończy się czas na działanie, by uniknąć najgorszego należy potraktować poważnie. Emisje gazów cieplarnianych powinny zmaleć do 2030 r. o połowę, do 2050 r. ich bilans powinien osiągnąć zero.

To ciągle zdaniem autorów raportu możliwe. Czy realne?

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną